Jak ochronić swoją firmę przed koronawirusem? | Prawo w pigułce
Jak uchronić firmę przed koronawirusem?

Jak ochronić swoją firmę przed koronawirusem? | Prawo w pigułce

Światowe i polskie media wieszczą nieunikniony kryzys – spowolnienie gospodarcze, brak płynności finansowej, a w niektórych przypadkach nawet kres pewnych gałęzi biznesu w takim kształcie, jaki znamy. Jedno jest pewne w tych jakże niepewnych  czasach – czekają nas zmiany, a na nie warto się przygotować. Prawo może dostarczyć kilka ciekawych
i skutecznych rozwiązań tym przedsiębiorcom, którzy pragną zminimalizować szkodliwy wpływ epidemii koronawirusa na ich działalność gospodarczą.

Niektórzy twierdzą, że jedyne co pozostaje, to czekać. Wiele razy przeglądając portale informacyjne,  napotkaliśmy się na wypowiedzi ekspertów sugerujących wstrzymanie jakichkolwiek działań
i rozejrzenie się za kredytami, dofinansowaniem lub pomocą rządu. Prawda jest jednak taka, że nawet potężny zastrzyk gotówki wpompowany przez państwo może okazać się niewystarczający  
w perspektywie kilku miesięcy, a nawet najbliższego roku.

Na szczęście są rozwiązania, które już teraz pozwalają zapewnić sobie możliwie jak najbezpieczniejsze wyjście z tego kryzysu. Niektóre sprawy wciąż najlepiej powierzyć prawnikowi, ale jest wiele działań, które każdy przedsiębiorca może podjąć samodzielnie, by zapewnić sobie najwyższy możliwy w kryzysie komfort działania. Oto kilka z moich sugestii, które pozwolą sprytnemu przedsiębiorcy ,,kupić sobie więcej czasu”.

 Umów nie należy dotrzymywać…?

Największym problemem w zaistniałej sytuacji jest obiektywny brak możliwości realizacji zobowiązań, które jako przedsiębiorca zaciągnęliśmy przed nastaniem pandemii. Niektóre branże, takie jak turystyczna czy kosmetyczna, otrzymały odgórny zakaz prowadzenia działalności ze względu na bezpieczeństwo publiczne. Jak w takiej sytuacji można zapłacić kolejną ratę kredytu inwestycyjnego? Z czego uregulować zobowiązanie dla dostawcy półproduktów? Jak funkcjonować mają start-upy żyjące głównie z kolejnych transz inwestycyjnych? 

Dla żadnego przedsiębiorcy nie jest to wymarzona sytuacja…

Biorąc pod uwagę obiektywne okoliczności, pozostają nam dwa wyjścia: możemy liczyć na zrozumienie kontrahenta, z którym pozostajemy w długoterminowych biznesowych relacjach albo… postarać się o zmianę dotychczasowej treści umowy, wskazując na nadzwyczajną zmianę stosunków.

Polskie prawo przewiduje taką możliwość – art. 3571 dopuszcza ingerencję sądu w zakres umowy, gdy nadzwyczajna zmiana stosunków sprawia, że spełnienie świadczenia (np. realizacji zaliczkowanej dostawy, wykonanie usługi) wiązałoby się dla przynajmniej jednej ze stron z rażącą stratą (więcej w Wyrok SN z dnia 20 lipca 2007 r., I CK 3/07, OSNC-ZD 2008, nr 3, poz. 65).

Nie każdy jednak nawet jeśli spełnia ustawowe przesłanki, może uciec się do zastosowania tej możliwości – wiąże się ona bowiem z koniecznością wytoczenia powództwa przed sądem, a to w związku z ograniczeniami pracy sądów, może znacznie rozciągnąć się w czasie. Co z tego, że parę miesięcy po złożeniu pozwu, Twoja sprawa zacznie być procedowana, jeśli nie wróci Ci to poniesionych finansowych i materialnych szkód? Nigdy nie można mieć 100% gwarancji, że sprawy przed sądem potoczą się po naszej myśli, a wyrok zapadnie w oczekiwanym terminie – zwłaszcza gdy czas ma istotne znaczenie dla przyszłości Twojej firmy.

W tej sytuacji warto w oparciu o zdrowy rozsądek, rozważyć kilka
z możliwych rozwiązań pozasądowych. Jest ich wiele – zaczynając od zmiany sposobu wykonania zobowiązania, aż po możliwość rozwiązania umowy.  Można też próbować w sposób pozaumowny zmieniać warunki na własną rękę, ale istnieje poważne ryzyko, że będzie to jedynie krótkoterminowe, nieegzekwowalne rozwiązanie. Warto zauważyć, że nie sposób obecnie przewidzieć, jakie będą długofalowe skutki pandemii – zwłaszcza dla tych biznesów, które opierają swoją działalność na współpracy z zagranicznymi kontrahentami.


Chcesz poznać wszystkie rozwiązania ochronne dla przedsiębiorców, które przygotowaliśmy? Skontaktuj się z nami bezpłatnie TUTAJ


Po co podejmować te wszystkie działania? Bez poczynienia koniecznych kroków scenariusze są dość pesymistyczne – począwszy od wpadnięcia w pętlę zadłużenia aż po… upadłość. Ta zaś nie oznacza szybkiego ,,umorzenia długu” – po często wieloletnim postępowaniu upadłościowym, z dniem ogłoszenia upadłości syndyk przejmuje od upadłego dłużnika zarząd całym jego majątkiem (który wchodzi w skład masy upadłości) i przystępuje do jego likwidacji.

Jedynie zdecydowane i zaplanowane działanie może ułatwić przetrwanie tego kryzysu.

Gdy siła wyższa zawodzi

Co robić, jeśli to my jesteśmy stroną, która traci, bo kontrahent nie uregulował z nami zobowiązania? Czyż druga strona zwlekająca z zapłatą należności nie może powołać się na nadzwyczajne okoliczności, tzw. siłę wyższą? Spieszę z wyjaśnieniami.

Jest to jedno z coraz częściej przytaczanych haseł pochodzących z doktryny, jednak nie jest ono jasno zdefiniowane na gruncie kodeksu cywilnego. Pomocne w jego zrozumieniu jest dotychczasowe orzecznictwo, które wykształciło tzw.: koncepcję obiektywną, w myśl której za siłę wyższą jest uznawane wyłącznie zdarzenie charakteryzujące się trzema cechami: zewnętrznością (nie wynika  z działań przedsiębiorstwa), niemożliwością jego przewidzenia (na etapie zawarcia umowy niemożliwym  było przewidzieć zaistnienie takich okoliczności) oraz niemożliwością zapobieżenia jego skutkom.  Za przejawy siły wyższej uznaje się katastrofalne zjawiska wywołane działaniem sił natury, np. powodzie, huragany, trzęsienia ziemi, pożary lasów. Jako siłę wyższą traktuje się także akty władzy publicznej oraz zjawiska społeczne lub polityczne o skali katastrofalnej (wyrok sądu apelacyjnego w Lublinie z 19 listopada 2019 r., sygn. akt.: III Apa 15/19).

Jak stwierdził jeden z autorytetów prawniczych, Witold Warkałło, „powstanie szkody wskutek siły wyższej stwarza jednak domniemanie braku winy dłużnika”. Oznacza to, że nie należy zakładać, że ,,zaistnienie siły wyższej” oznacza automatyczne anulowanie zalegających na Twoich kontrahentach zobowiązań, z których się w tych okolicznościach nie wywiązali. Aby uniknąć wypełnienia zobowiązania, musieliby oni udowodnić, iż istnieje bezpośredni związek pomiędzy zaistnieniem tej okoliczności, a niedopełnieniem zobowiązania – a także, że szkody uniemożliwiające im spełnienie zobowiązania istniały w momencie działania siły wyższej (patrz: orzeczenie Sądu Najwyższego z 28 września 1971 r., II CR 388/716).

Aby zrozumieć  obosieczność powoływania się na siłę wyższą, warto przypomnieć, że Sąd Najwyższy w tym samym orzeczeniu zastrzegł, iż siła wyższa stanowi generalną przyczynę wyłączającą również odpowiedzialność opierającą się na zasadzie winy. W tym ostatnim zakresie nie musi też wcale nastąpić zdarzenie dające się zakwalifikować jako siła wyższa – wystarczy, że sąd nie dopatrzy się winy
w działaniu/zaniechaniu działania przez drugą stronę.

W tym miejscu należy podkreślić, że interpretacja czy wystąpiła siła wyższa w konkretnym przypadku, zależy od oceny sądu. Z kolei postępowanie sądowe jest zazwyczaj dwuinstancyjne i trwa, a jak już wcześniej wspomniałem, przedsiębiorca, pragnący przeciwdziałać negatywnym skutkom kryzysu, nie posiada tego czasu zbyt wiele.

Ostatnia deska ratunku?

Wróćmy na grunt kodeksu cywilnego, który powinien stanowić podstawę wszelkich rozważanych rozwiązań.
Artykuł 495 k.c. traktuje o niemożliwości realizacji świadczenia, za którą nie opowiada żadna ze stron.

Może to stanowić rozwiązanie w sytuacji, gdy wzajemne świadczenie zostało zrealizowane tylko w części – np. gdy kontrahent zrealizował usługę, za którą nie otrzymał należnej zapłaty. Wyjaśniając, jeśli strona utraciła możliwość zrealizowania świadczenie, nie może żądać świadczenia wzajemnego (np.: zapłaty, wynagrodzenia, czynszu), a gdyby otrzymała takie świadczenie (np.: zaliczką) zobowiązana jest do zwrotu.

Z kolei, gdy świadczenie stało się niemożliwe częściowo, strona traci prawo do odpowiedniej części świadczenia wzajemnego (np.: gdy otrzymała tylko część zapłaty), druga ze stron może od umowy odstąpić, jeżeli wykonanie częściowe nie miałoby dla niej znaczenia ze względu na właściwości zobowiązania albo ze względu na zamierzony przez tę stronę cel umowy, wiadomy stronie, której świadczenie stało się częściowo niemożliwe.

Podkreślenia wymaga, że odstąpienie od umowy ma bardzo doniosłe skutki dla stron, albowiem umowę taką traktuje się jako niezawartą, a jeśli między stronami nastąpiły jakieś świadczenia wzajemne lub jednostronne, to powstaje obowiązek ich zwrotu.

Istnieją zatem środki ochrony prawnej, które można zastosować w trakcie trwania pandemii, nie mniej jednak trzeba działać, aby uniknąć kłopotów.


Andrzej Zalewski,
Wspólnik kancelarii prawniczej Kozioł & Wspólnicy

Więcej o autorze w sekcji ,,Zespół